Pierwszy samolot PLL LOT wyruszył nową, polarną trasą z Tokio do Warszawy w sobotę 17 czerwca. Stało się to możliwe dzięki decyzji Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Dzięki niej czas lotu z Tokio do Warszawy ulegnie skróceniu o około 1,5 godziny.

W praktyce oznacza to, że Dreamlinery PLL LOT mogą wykonywać rejsy trasa bardziej ekonomiczną z dogodnymi lotniskami zapasowymi. Przy wyborze tej trasy, czas lotu z Tokio do Warszawy ulegnie skróceniu o około 1,5 godziny, co przekłada się na znacznie mniejsze zużycie paliwa oraz możliwość zabrania większej ilości frachtu.

Pokonanie tej trasy było możliwe dzięki nowym limitami ETOPS (czas dzielący samolot od najbliższego lotniska awaryjnego) dla samolotów typu Boeing B787-8 oraz B-787-9. Rozszerzenie certyfikatu otwiera również możliwość uruchomienia nowych, wcześniej niedostępnych połączeń – np. bezpośrednich rejsów do Honolulu na Hawajach.

Trasa ta ma jednak swoje ograniczenia – możliwość wykonania lotu tę trasą uzależniona jest od poziomów skali prognozy kosmicznej, które mają wpływ na systemy nawigacji satelitarnej, czy łączność radiową. Przygotowania do wdrożenia takich operacji były poprzedzone kilkumiesięczną pracą specjalnego zespołu. Należało m.in. dokonać zmian we wszystkich częściach Instrukcji Operacyjnej, przygotować nowe procedury i dokumenty, wyszkolić dyspozytorów lotniczych, pilotów i członków personelu pokładowego.

Jak podkreślił Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy PLL LOT, samoloty narodowego przewoźnika już w latach 80. pokonywały trasę polarną.

Mimo dość prymitywnego wyposażenia nawigacyjnego samolotów typu IŁ-62M, dzięki wybitnemu zespołowi PLL LOT i nawigatorów, w których gronie znajdował się śp. Edward Makula, możliwe były do wykonania tzw. rejsy rybackie przewożące pracowników Dalmoru do Anchorage na Alasce

– powiedział Moczulski.

Pierwszy lot na trasie Anchorage – Szczecin samolotem IŁ-62 odbył się 27 listopada 1986 r. Trwał 8 godz. 50 minut. Nowa trasa nad biegunem magnetycznym pozwalała na lot do Polski bez międzylądowania skracając czas przelotu o około 7 godzin co pozwalało na oszczędność ok. 50 ton paliwa. Co ciekawe, wszystko zostało wcześniej drobiazgowo zaplanowane, ale załoga nie miała oficjanego zezwolenia na przelot z ówczesnego Ministerstwa Komunikacji. Wszyscy zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że urząd nigdy jej nie wyda.

Opracował: Mirosław Mikulski
Źródło i zdjęcia: PLL LOT