Turcja to tegoroczny hit wśród polskich turystów. Nie jest to niespodzianką, ponieważ wyjazdy do tego kraju od kilku sezonów cieszą się największym zainteresowaniem wśród klientów biur podróży. Jednym z najpiękniejszych miejsc w tym kraju jest niewielki, nadmorski kurort Ölüdeniz. Szkoda tylko, że tak mało Polaków tam zagląda.
Ölüdeniz (dosłownie – martwe morze lub spokojne morze) to niewielka, letniskowa miejscowość nad Morzem Śródziemnym. Obszar Turcji, na którym leży określany jest mianem “Turkusowego Wybrzeża”, a to ze względu na piękne, niebieskie odcienie wody. Główna plaża w kurorcie łączy się z przepiękną Błękitną Laguną, którą można często oglądać na wielu pocztówkach i folderach. Nic w tym dziwnego, ponieważ jest to jeden z najbardziej malowniczych rejonów Morza Śródziemnego. Część laguny należy do parku narodowego i jest objęta ochroną.
Kurort leży w przepięknie położonej zatoce, otoczonej z trzech stron wysokimi górami, z których najwyższą jest Babadag (1950 m n.p.m.). Jadąc krętą, górską drogą, pośród zboczy porośniętych sosnami, przed turystami rozpościera się niesamowity widok na błękitne morze, piaszczyste plaże i przepiękną lagunę. Plaża ma cztery kilometry długości, ciągnie się nieomal przez całą zatokę i jest prawie niewidoczna od strony morza. Wprawdzie nie ma tu żadnych zabytków, ale letnisko otoczone przez lagunę i pachnący sosnowy las jest wprost wymarzonym miejscem do wypoczynku. Plaża w centrum letniska jest bezpłatna, ale wiecznie zatłoczona. Najlepiej więc skorzystać z kąpieli słonecznych, na którejś z prywatnych, hotelowych plaż, które leżą w głębi zatoki. Dla hotelowych gości są one bezpłatne.
Na brak słońca nie można tu narzekać. Statystycznie, w okresie od lipca do końca września, deszcz pada tu tylko przez 1–2 dni w miesiącu, a temperatura powietrza zwykle przekracza 30 stopni Celsjusza! Uroki kurortu docenili głównie turyści brytyjscy, których wszędzie tu pełno. Z ich powodu w miejscowych knajpkach i restauracjach oprócz specjałów lokalnej kuchni można zamówić “English breakfast” lub “English lunch”. Na szczęście oprócz bekona z jajkiem, można jeszcze posiedzieć przy aromatycznej tradycyjnej herbacie i wypalić tradycyjną sziszę, czyli wodną fajkę.
W Ölüdeniz atrakcji nie brakuje, zwłaszcza dla wielbicieli aktywnego wypoczynku. Kiedy już będziemy mieli dość słońca, można wybrać się w rejs statkiem po zatoce i podziwiać pobliskie wysepki albo ponurkować. Kurort to także raj dla paralotniarzy, którzy zjeżdżają tu z całej Europy. Nic w tym dziwnego. Góry okalające zatokę wyrastają nieomal wprost z morza, a startując ze słynnego Babadag można, dzięki ciepłym prądom powietrza, przebywać w powietrzu nawet kilka godzin. Amatorzy mocnych wrażeń mogą wystartować w tandemie razem z instruktorem. Kilkudziesięciominutowy lot ze szczytu dostarcza niesamowitych wrażeń, a lądowanie odbywa się na miejskiej plaży wśród opalających się turystów.
Uroki Fethiye
Kiedy już znudzą się nam urokliwe plaże i słoneczne kąpiele, warto zajrzeć do oddalonego o kilkanaście kilometrów Fethiye, gdzie szybko można dotrzeć popularnymi dolmuszami czyli busikami. Miasto liczy kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców i przed powrotem do kraju warto wybrać się tam na zakupy. Jedną z atrakcji miasta jest ogromny targ, na którym można kupić nie tylko pamiątki, ale też biżuterię, zegarki, odzież, buty, owoce i rzadkie przyprawy. Wszystko za przystępną cenę.
W Fethiye można też obejrzeć ruiny starożytnego amfiteatru oraz wykute w skale libijskie grobowce, które powstały w VI-IV w. p.n.e. Kilka kilometrów za miastem znajduje się “miasto duchów” – Kayakoy. Zamieszkiwali je Grecy, którzy w latach dwudziestych ubiegłego wieku zostali wysiedleni do własnego kraju i od tego czasu opustoszałe miasto niszczeje. Z miejscowego portu można również wybrać się w jednodniowy rejs stateczkiem na pobliskie greckie Rodos. To bardzo popularne wycieczki wśród turystów, którzy odpoczywają w okolicy.
W Bawełnianej Twierdzy
Koniecznie trzeba się też wybrać na wycieczkę autokarową do Pamukkale (ok. 200 km od Ölüdeniz). To jedno z najbardziej niezwykłych i malowniczych miejsc w Turcji, wpisane na listę światowego Dziedzictwa Kultury i Przyrody UNESCO. Skały Pamukkale wyglądają jakby były pokryte śniegiem, ale to wynik działania nasyconych wapieniem gorących wód. Przez tysiące lat spływały one po niemal 200 metrowym klifie rzeźbiąc malownicze baseny, kaskady wodne i tarasy. Na skutek obniżenie temperatury krystalizował się z nich wapń tworząc biały osad. Ze względu na swój wygląd miejscowa ludność nazwała je „Bawełnianą Twierdzą”. Lśniące w słońcu białe skały Pamukkale widać już z daleka i co roku ten cud natury odwiedzają tysiące turystów.
Gorąca źródła o temperaturze od 30 do 55 stopni Celsjusza, które tu tryskają mają podobno właściwości lecznicze. Wiele osób przyjeżdża tu tylko po to, aby sprawdzić ich cudowne działanie. Kto chce popływać w gorących źródłach powinien udać się do Basenu Kleopatry z wodą termalną, który zbudowano na szczycie klifu, a na jego dnie znajdują się marmurowe fragmenty starożytnych kolumn. Ponoć półgodzinna kąpiel odmładza o kilka lat i leczy wszelkie choroby skóry. Basen, jedna z najnowszych atrakcji Pamukkale, jest pozostałość po nowoczesnych hotelach, które wybudowano tu w latach 60. ubiegłego wieku. Napływ turystów i nadmierne zużycie wody sprawiło, że źródła zaczęły szybko wysychać. Hotele zamknięto, a następnie zburzono, ale basen pozostał i turyści chętnie z niego korzystają.
Tekst: Mirosław Mikulski
Zdjęcia: Mirosław Mikulski, Unsplash