Warszawa budowała swoją kulturę kulinarną od wieków. Stolica Rzeczypospolitej była miejscem zamieszkania wielu narodowości. Nic dziwnego, że tworzyła się wielowątkowa tradycja kulinarna, obficie czerpiąca inspiracje ze smaków m.in. tatarsko-tureckich, rusińskich, żydowskich, francuskich, niemieckich czy włoskich. Słynny był przepych stołów w pałacach magnackich i biskupich Krakowskiego Przedmieścia, Miodowej, Długiej, Senatorskiej czy Wierzbowej, a także w kupieckich kamienicach Starego i Nowego Miasta. Dużo prościej i skromniej jadano w karczmach, traktierniach czy szynkach, ale w wieku XVIII zaczęły już powstawać w Warszawie także szykowne kawiarnie i restauracje na wzór zagraniczny.
Piękną warszawską historię tworzy ulica Wierzbowa. To tu w XVII wieku powstał pałac biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego i stąd wywodzi się nazwa ulicy. Pałac często zmieniał właścicieli, zamieszkiwali tu Radziwiłłowie, Donhofffowie, Sanguszkowie, Potoccy czy minister króla Augusta III Henryk Bruhl. W 1797 roku w pałacu powstał Hotel Pruski, a po zmianie właściciela i przebudowie w roku 1803 został przemianowany na Hotel Angielski, posiadający także renomowaną restaurację.
Napoleon na Wierzbowej
Wielka historia wkroczyła na Wierzbową w mury Hotelu Angielskiego w osobie cesarza Napoleona Bonaparte w grudniu 1812 roku. Był to już trzeci pobyt Cesarza w Warszawie. Dla wielbicieli słynnych romansów najlepiej znane są wizyty wcześniejsze: w grudniu 1806 i w karnawale 1807 roku, podczas których Bonaparte zakochał się w polskiej szlachciance Marii Walewskiej. Mało znaną ciekawostką jest fakt, że Pani Walewska języka francuskiego i gry na pianinie uczyła się u Mikołaja Chopina, ojca wybitnego polskiego kompozytora Fryderyka, a także to, że Fryderyk Chopin był rówieśnikiem nieślubnego syna Bonaparte i Walewskiej – Aleksandra.
O romansie Napoleona z piękną Polką pisała, mówiła i plotkowała wówczas cała Europa. Powstało o nim dziesiątki książek i wiele filmów, m.in. w rolę pani Walewskiej w hollywoodzkiej superprodukcji „Madame Walewska” wcieliła się w 1937 roku będąca u szczytu sławy wielka gwiazda światowego kina Greta Garbo. I oto mamy dzień 10 grudnia 1812 roku, gdy na Wierzbowej w Hotelu Angielskim zjawia się incognito, w skromnym powozie na saniach sam cesarz Napoleon. W Warszawie jest sroga zima, tego dnia kronikarze notują temperaturę -16 stopni C. Wielkie mrozy niweczą plany podboju Rosji. Trwa odwrót wielkiej armii spod Moskwy do Francji.
O samej wizycie Napoleona wiemy całkiem sporo, ponieważ zachowały się pamiętniki Tomasza Gąsiorowskiego, ówczesnego właściciela Hotelu Angielskiego. Był to pobyt związany z odwrotem z przegranej kampanii wojennej w Rosji. Adiutant Napoleona, kapitan szwoleżerów hrabia Wąsowicz zgłosił się z prośbą o nocleg dla księcia Caulaincourta, gdyż nie chciano oficjalnie informować o wizycie cesarza. Gąsiorowski nie chciał się na to zgodzić z prostej przyczyny – hotele i restauracje miały już dość ucztowania szwoleżerów na nigdy niespłacany kredyt, a goście z Francji byli to klienci bardzo wymagający. Zdarzało się, że potrawa, która im nie smakowała, wyrzucana była wraz z talerzem przez okno. Pomimo oporu, Gąsiorowski został jednak uproszony przez hrabiego Wąsowicza, by przyjął francuskiego gościa. Jako że temperatura spadła do -16 stopni, nagrzano pokoje. I całe szczęście – tajemniczym gościem okazał się sam Napoleon Bonaparte
– mówi Rafał Bielski, założyciel Skarpy Warszawskiej, Varsavianista.
Coulaincourt wspomina, że Napoleon był bardzo zadowolony z kolejnej wizyty w Warszawie. Odmawia planowanego noclegu w Ambasadzie Francuskiej i prosi, aby go zabrano do Hotelu Angielskiego, jadąc przez Krakowskie Przedmieście. Wyraża też ochotę na przechadzkę. Chciałbym znów znaleźć się na tej ulicy, bo kiedyś odbierałem tam wspaniałą paradę… ” Cesarz wychodzi z powozu. Coulaincourt tak to opisuje: „(…) wspaniały, uszyty z zielonego aksamitu, ze złotymi obszyciami płaszcz Cesarza przyciągnął uwagę kilku skromnych przechodniów. Odwracali się, by spojrzeć, ale się nie zatrzymywali śpiesząc do swoich kominków. I tak trudno byłoby go rozpoznać, bo miał założony zielony kaptur, także z zielonego aksamitu, a jego futrzana czapa zakrywała mu pół twarzy…”
Gdy wreszcie zziębnięty Napoleon dociera o godz. 11 na Wierzbową do Hotelu Angielskiego ”(…) wchodzi do małego pokoju o niskim sklepieniu gdzie jest przeraźliwie zimno, a pokojówka na kolanach dmucha w ogień z pozieleniałego drewna, który buntuje się przeciw jej wysiłkom, wypuszczając więcej wilgoci do komina niż ciepła do pokoju…” (cyt. Coulaincourt)
Wezwany do hotelu ambasador Dominique Pradt zjawia się z butelką wybornego Bordeaux, a właściciel hotelu Tomasz Gąsiorowski, który pamięta Napoleona jeszcze z kampanii włoskiej, proponuje na rozgrzewkę specialite de la maison – domowej roboty wódkę pędzoną na chrzanie. Napoleon z ciekawością próbuje delektować się przez chwilę nieznanym mu smakiem, wreszcie dopija do dna i z zachwytem wykrzykuje: „Na Boga! Toż to prawdziwy elixir co rozgrzewa ciało i głowę! Tego nam brakowało w trakcie marszu na Moskwę.”
Czy cesarz przypomniał sobie swoje rozkazy z marca 1807? ”(…) te 300 000 racji sucharów i te 18 lub 20 tysięcy kwart wódki, które mogą nam być odstawione w ciągu kilku dni zniweczą kombinacje wszystkich mocarstw…” – pisał wtedy w do rezydującego w Warszawie Talleyranda – biskupa, ministra spraw zagranicznych i późniejszego premiera Francji.
Napoleon, nim zasiadł do przygotowanego w Hotelu obiadu, wezwał także przedstawicieli polskiego rządu i obiecał, że za 6 miesięcy będzie znów nad Wisłą. Na zakończenie wręczył panu Gąsiorowskiemu 10 Napoleonów napiwku.
Bonaparte nie odwiedził wówczas swojej ukochanej, ale o Marię i ich syna cesarz zadbał już wcześniej. Rozwiedziona w 1812 roku z szambelanem Walewskim Maria otrzymała majątki w królestwie Neapolu w postaci 69 folwarków, pałac we Francji i stałą pensję. Niespełna miesiąc po wizycie Napoleona w Hotelu Angielskim 1 stycznia 1813 wraz z dwoma synami wyjechała do Paryża, gdzie wkrótce zaprzyjaźniła się z pierwszą żoną Napoleona Józefiną. Później potajemnie widywała się jeszcze z Napoleonem, nawet na wyspie Elba, gdzie przebywał na zesłaniu.
Na pamiątkę pobytu Napoleona w Hotelu Angielskim ufundowano w niepodległej już Rzeczypospolitej tablicę pamiątkową, która przez wiele lat zdobiła fasadę budynku, aż do jego zburzenia w trakcie II Wojny Światowej. Niebawem jej replika powstanie na elewacji restauracji Elixir, na ul Wierzbowej 9/11, przy Pl. Teatralnym w Warszawie. Ale sama tablica to tylko przypomnienie historycznego faktu oraz inspiracja do kulinarnej i historycznej przygody.
Muzeum Wódki i elixiry z różnych epok
Organizatorem wystawy „Bon Appetit Napoleon!” jest Muzeum Wódki, znajdujące się na ul. Wierzbowej, przy Pl. Teatralnym, tuż obok restauracji Elixir. Od kilku lat stanowi ono jedną z ciekawszych atrakcji na turystycznej mapie Warszawy. Oprócz pamiątek napoleońskich posiada w swoich zbiorach unikalną w skali świata kolekcję artefaktów związanych z historią wódki. Ta największa na świecie „wódczana” kolekcja blisko 10 tys. eksponatów prezentowana jest w formie stałych i okresowych wystaw oraz przy okazji wykładów, warsztatów i zajęć edukacyjnych.
Muzeum Wódki może stanowić inspirację do odkrywania i odzyskiwania kulinarnych korzeni naszej stolicy. Wódka, która urodziła się na ziemiach polskich, od ponad czterech stuleci jest jednym z najpopularniejszych produktów alkoholowych na świecie, stanowi także istotny element historii, tradycji i kultury polskiego stołu. Naszą misją jest udokumentowanie oraz prezentacja tego fenomenu w całej wielobarwności i złożoności zagadnień
– opowiada Piotr Popiński, warszawski restaurator, kolekcjoner i fundator Muzeum Wódki.
To wyjątkowe doświadczenie podzielone składa się z trzech etapów. Tą kulinarno-historyczną podróż w czasie, jak zapewnia Piotr Popiński, warto rozpocząć w Muzeum Wódki, lekcją historii rozkwitu i zmierzchu polskiego przemysłu gorzelniczego przed II Wojną Światową, przez czasy powojenne, PRL oraz współczesność tego ogromnego rynku i gałęzi przemysłu.
Kolejny krok to degustacja w cocktail barze The Roots, gdzie oprócz koktajli opartych na historycznych recepturach, których korzenie sięgają początków XIX wieku, można obejrzeć unikatowe przedmioty związane z historią światowej sztuki barmaństwa.
Zwieńczeniem tej podróży jest wizyta w restauracji Elixir, w której zgodnie z zasadami foodpairingu nowoczesna kuchnia polska przeplata się z wielowiekową tradycją produkcji wódek, miodów pitnych i nalewek. Tu serwujemy fascynujące opowieści, odkrywamy bogactwo smaków, a nawet sekret tego, co jadł i pił Napoleon podczas swojej wizyty na Wierzbowej, na czele z Chrzanówką, która zachwyciła samego cesarza i produkowana jest do dziś na bazie dawnych receptur. Tym samym dajemy przepis na niezapomniane wspomnienia z Warszawy, a odwiedzający nas goście są mile zaskoczeni unikatowym doświadczeniem
– podsumowuje Piotr Popiński.
Napoleon miał rację! A gdyby został na Wierzbowej chociaż jeden dzień dłużej…
Restauracja Elixir od pierwszego roku działalności jest cyklicznie wyróżniana w Przewodniku Michelin, cocktail bar The Roots jako pierwszy bar w Polsce został nagrodzony przez World 50 Best Discovery, a Muzeum Wódki uhonorowane Godłem Teraz Polska.
Opracował: Mirosław Mikulski
Źródło i zdjęcia: Agencja Face It