Andaluzja jest jak piękna kobieta, która ma wszystko. Jest romantyczna jak Sewilla, urokliwa jak Kordoba i magiczna jak Granada. To potężny triumwirat południowych miast Hiszpanii, których już same nazwy budzą szacunek i podziw. Ciepło klimatu, piękno krajobrazu i łatwy dostęp od strony morza uczyniły z Andaluzji miejsce, które przyciąga do siebie tłumy turystów. Można tu poznać nie tylko imponujące dziedzictwo kulturalne, ale także dzięki przyjaznej i radosnej atmosferze, jej bujne życie nocne z tańcami i muzyką flamenco w tle. W XIX wieku Washington Irving, George Borrow i Richard Ford pisali o jej urokach w rozmaitych kronikach podróży, powieściach czym przyczynili się do utrwalenia stereotypowego obrazu całego kraju.
Moją podróż po Andaluzji rozpoczęłam od romantycznej Sewilli. Jest to czwarte co do wielkości miasto w kraju i stolica Andaluzji. Śmiało mogę potwierdzić, że jest ona najbardziej kusząca z pozostałych metropolii południa. Romantyzm jest po prostu wpisany w krwioobieg tego miejsca. Muzułmański historyk Al-Saqundi, urzeczony atmosferą miasta, powiedział: „Jeżeli ktoś kiedyś zapragnie mleka ptaków Sewilli, to ono się znajdzie”. Moją wędrówkę rozpoczęłam od dumnej Katedry znajdującej się w centrum miasta. Wybudowana została w latach 1402-1506 i jest niezwykła pod każdym względem. Ma pięć przestronnych naw, dużą kaplicę główną oraz sklepienie, które wznosi się 56m ponad transeptem. Tuż przy Katedrze znajduje się La Giralda – 93 metrowa, prostokątna wieża wzniesiona w latach 1184-1196 i zburzona 100 lat później. Warto wspiąć się na jej szczyt, by popatrzeć na bajeczne widoki okolic Sewilli.
Przy Plaza del Triunfo, naprzeciwko świątyni, znajduje się mauretański Alkazar. Został wybudowany w latach 1350 – 1369 w stylu mudejar, co oznacza połączenie dawnej islamskiej cytadeli i pałacu. Przez prawie siedem wieków mieszkali w nim hiszpańscy władcy i podejmowali w nim ważne decyzje o wysyłaniu ekspedycji, m.in. Ferdynanda Magellana. Tu również przez Władców Katolickich został przyjęty Krzysztof Kolumb po podróży do Ameryki. Alkazar robi niesamowite wrażenie. Ma własny, kameralny nastrój i urok, wynikający z atmosfery prywatności i troski o polichromiczne detale. Fantazyjne posadzki, sufity i ściany są misteryjnymi dziełami sztuki czego przykładem jest komnata Karola I oraz Sala Ambasadorów. Godne uwagi ze względu na fryzy, azulejos (kafelki) i sztukaterie jest również Patio Panien. Wrażenie tego miejsca potęguje doskonale utrzymany ogród i gaje pomarańczowe. Koniecznie polecam zatrzymać się w kafejce na wyśmienite cortado (mała kawa z dodatkiem mleka) ze smacznymi alfajores czyli kruchymi ciastkami z kajmakiem wg starej arabskiej procedury.
Smak romantycznej Sewilli poczujemy przechodząc dalej na południe od centrum miasta do Plaza de Espana (Plac Hiszpański) i Parku Marii Luizy. W Parku stoi kilka ciekawych budynków, fontann – pozostałości po hiszpańsko – amerykańskiej wystawie z 1929 roku. W jednym z nich znajduje się Muzeum Archeologiczne, których ekspozycja obejmuje m.in. artefakty z mauretańskiego pałacu Medina Azahara i zapewne warte są one obejrzenia. Na rozległym Placu Hiszpańskim widnieją zrobione z wypalonych glinek herby wszystkich hiszpańskich prowincji, a ceramiczno-kamienne mosty łączą brzegi płynącego przez ten bogato zdobiony plac niewielkiego strumienia. W tym miejscu można wypożyczyć łódkę i popływać wśród bogato zdobionych i rustykalnych budynków Plaza de Espana. Przy okazji romantycznej podróży kanałami można jeszcze natchnąć się na licznych tancerzy flamenco z tradycyjną muzyką Andaluzji i kolorowymi sukniami kobiet, które przyciągają uwagę w tym niezwykle magicznym miejscu. Sewilla ma jeszcze wiele takich perełek, które koniecznie trzeba odwiedzić i poczuć klimat tego czarującego miasta.
Moją kolejną destynacją na mapie podróży po Andaluzji była urokliwa Kordoba. Jest równie piękna, honorowa i prostolinijna, ale bardziej surowa niż Sewilla. Wyraźnie brakuje jej cygańskiego wdzięku, który łagodziłby twardy, „męski” charakter miasta. Dzieli się na stare i nowe, wyraźnie oddzielone przerywanym, ale dobrze utrzymanym mauretańskim murem. Po jego jednej stronie domy tłoczą się przy wąskich zabytkowych zaułkach, po drugiej biegną szerokie, proste i nowocześnie zaplanowane drogi śródmiejskie. Patrząc na współczesną Kordobę, trudno sobie wyobrazić wielkie zaszczyty, jakie spotykały to miasto w poprzednich epokach. Jej historia, tak samo jak Sewilli i Grenady, jest oszałamiającą listą olbrzymich sukcesów i gorzkich porażek.
Miejscem, które na pewno warto zobaczyć jest Meczet-Katedra Kordoby (Mezquita). Prace rozpoczęte w 785 r. trwały dwa wieki, a wielki meczet rósł wraz z populacją miasta, zanim osiągnął ostateczne rozmiary. We wnętrzu znajduje się 856 kolumn tworzących powtarzający się układ alej, które wywołują wrażenie sali luster. Jest to nieprawdopodobne odczucie, które przenosi zwiedzającego w inną krainę. Kilka razy próbowałam stamtąd wyjść i za każdym razem wracałam ponownie. Najbardziej zwracającym uwagę i zapadającym w pamięć elementem tego islamskiego przepychu jest mihrab (nisza wskazująca kierunek Mekki). Jego oprawa to prawdziwe arcydzieło mauretańskiej sztuki mozaikowej. Z marmurowych kolumn otaczających westybul (przedsionek) wyrastają splecione ze sobą, zakrzywione elementy konstrukcyjne w kształcie półkola, a wytwornie udekorowana ośmiokątna wnęka jest przykryta kopułą w kształcie muszli.
Natomiast nowa chrześcijańska Kordoba ogłosiła meczet swoim własnym Kościołem Wniebowzięcia. Wybudowano tu kaplice przy wewnętrznych ścianach i zamknięto bramę w północnej fasadzie, aby dostęp był możliwy jedynie przez Bramę Palmową (Puerta de las Palmas). Budowa kościoła na planie krzyża pośrodku meczetu zaczęła się w 1523 roku. Pomimo, że jest on dość duży, wchodząc do środka nie od razu zauważa się go. Dopiero po chwili krążenia pod łukami dość niespodziewanie natrafia się na 55-metrową renesansową budowlę z prezbiterium, Capilla Mayor (główna kaplica), 15-metrowym transeptem i bogato zdobionym sufitem. Budowa w różnych stylach (gotyk, renesans, barok) trwała niemal wiek. Na zewnątrz meczetu, w obrębie otaczających go, zwieńczonych blankami murów jest Patio de los Naranjos (Patio Pomarańczy). Wchodzi się na nie przez Bramę Przebaczenia przy podstawie chrześcijańskiej dzwonnicy, która zastąpiła islamski minaret.
W Kordobie znajduje się też kilka ciekawych muzeów, które również warto odwiedzić. Na placu Taurino polecam Muzeum Taurino, wielkiego myśliciela hiszpańskiego. Jego ekspozycja dotyczy korridy i obejmuje m.in. plakaty, szpady, mulety i stroje noszone przez matadorów. Miasto słynie ze znakomitych toreadorów i jest rodzinną miejscowością dwóch największych gwiazd w historii korridy: Lagartija i Manolete.
Kolejnym jest Muzeum Archeologiczne z obszerną kolekcją pozostałości z okresu prehistorycznego, czasów Rzymu, Wizygotów, islamu i gotyku. W muzeum zgromadzono również największą na świecie kolekcję ołowianych sarkofagów i arabskich głowic.
W całym mieście liczne sklepy oferują doskonałe wyroby tutejszego rzemiosła – filigranowe srebra i tłoczone skóry – kwitnącego od czasów muzułmańskich. W XVI i XVII w. prężnie rozwijało się tu zwłaszcza kaletnictwo, ponieważ moda dyktowała trend, zgodnie z którym wszystkie ściany i tapicerka musiały być pokryte skórą, odpowiednio wytłaczaną, barwioną i pozłacaną.
Na zachód od Mezquity stoi zabytkowa warowna rezydencja Alcazar de los Reyes Cristianos. Zbudowana została za czasów Alfonsa XI w 1328 roku i była siedzibą Ferdynarda i Izabeli podczas kampanii przeciwko muzułmanom w Andaluzji. W salach muzeum można obejrzeć imponujące rzymskie mozaiki, a w letnie upały schronić się w cieniu cyprysów w dużych arabskich ogrodach z basenami. W pobliżu Alcazar znajduje się Most Rzymski (Puente Romano), który był wielokrotnie przebudowywany, ale zachował starożytne fundamenty. Na jego południowym końcu wznosi się XIV-wieczna wieża (Torre de la Calahorra), w której znajduje się muzeum. Ekspozycja obejmuje modele Alhambry i kordobańskiego meczetu. Objaśnia, w jaki sposób chrześcijanie, żydzi i muzułmanie współegzystowali w Kordobie w X w. Muzeum na pewno warte jest zwiedzenia również ze względu na interesujące przedstawienia typu dźwięk i światło.
Ostatnim miejscem w mojej podróży po Andaluzji była magiczna Granada z baśniową Alhambrą. Natura była hojna dla tego miasta, obdarzając go bujną zielenią i umieszczając u podnóża trzech bocznych górskich grzbietów, w stronę przesyconego błękitem nieba Sierra Nevada. W porównaniu ze stosunkowo płaskimi terenami wokół Sewilli i Kordoby wzniesienia Granady są miłym urozmaiceniem krajobrazu. Na zboczach popularnego wśród narciarzy najwyższego pasma Gór Betyckich (Cordilleras Beticas) przez większość roku widać śnieg.
Na stromym zboczu, na szczycie porośniętego drzewami wzgórza wznosi się jedyny zachowany pomnik wielkiego dorobku artystycznego islamskiej Granady. Żaden opis nie jest w stanie przygotować nikogo na rozmach, z jakim zbudowano warowny zespół pałacowy, ani oddać w pełni wytwornej subtelności czy wspaniałości jego proporcji.
Uważany jest za jeden z nieoficjalnych cudów świata i jest szczytowym osiągnięciem muzułmańskiej wyobraźni i artyzmu, jak również doskonałym wyrazem wysoko rozwiniętej kultury. Dla wielu jest też rodzajem pomostu pomiędzy umysłowością Orientu i Zachodu oraz żywym miejscem kontaktu z magicznym światem baśni z Księgi tysiąca i jednej nocy.
Zachwycający przepych nie wynika z samego kształtu architektury , ale z mistrzowskich zdobień, które sprawiają, że świadomość konstrukcji zaciera się jak widmo i przesłonięta jest misterną delikatnością rzeźbionych, drewnianych sufitów oraz koronkowych reliefów.
Pałace Nasrydów czyli rezydencje władców muzułmańskich wznoszą się w samym centrum Alhambry. Zdobią je Patio de los Arrayanes (Patio Mirtów) i Patio de los Leones (Patio Lwów). Ukoronowaniem wystroju jest kopulasty sufit z drewna cedrowego.
Niektórzy spośród XIX wiecznych pisarzy mieli szczęście spędzić trochę czasu w magicznej Alhambrze. Jednym z nich był Washington Irving, który podczas trzymiesięcznego pobytu w 1829 roku napisał Opowieści z Alhambry. Jest to zbiór romantycznych szkiców o muzułmanach i Hiszpanach, z którego można dowiedzieć się dużo więcej o tradycji i życiu ludzi z tamtego okresu.
Na zachodnim krańcu wzgórza Alhambry znajduje się Alcazaba, która w IX wieku była islamską cytadelą. Dzisiaj roztacza się z niej widok na pałac, ogrody Generalife, wzgórza Albaicin i Sacromonte w Granadzie oraz pasmo Sierra Nevada.
Miejscem, które urzekło mni bardzo były tereny dawnej letniej siedziby sułtanów, Palacio Generalife, pochodzącej z 1250 roku. Sąsiadują z Alhambrą i prowadzą na teren zespołu pałacowego i miasto. Rezydencja otoczona jest ogrodami, które znacznie przewyższają pięknem odrestaurowane budynki, jest oazą chłodu, spokoju i zieleni z basenami i fontannami. Polecam przejść się przez Camino de las Cascadas, gdzie strumienie wody spływają w dół siecią przemyślanych kanałów. Każdego lata od połowy czerwca do pierwszego tygodnia lipca na terenie ogrodów Generalife odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyki i Tańca, który robi wrażenie w tak przepięknej scenerii natury.
Oprócz Alhambry Granada ma do zaoferowania swoim gościom jeszcze wiele innych atrakcji. Na uwagę zasługuje gotycka Katedra z 1523 roku czy malownicza dzielnica na wzgórzu Albaicin, która jest najstarszą częścią miasta. Kiedyś była to siedziba pierwszej muzułmańskiej fortecy i miejsce, do którego uciekli muzułmanie, podczas gdy chrześcijańskie oddziały zdobywały miasto. Warte zobaczenia jest również wzgórze Sacromonte, pełne malowniczych grot i niegdyś enklawa Cyganów. Większość rodzin wyprowadziła się stamtąd dziesiątki lat temu, ale specyficzny nastrój tego miejsca do dnia dzisiejszego panuje w garstce jaskiniowych zambras, w których odbywają się pokazy flamenco.
Zwiedzanie Granady zawsze wydaje się bardziej intensywne i zajmujące niż oglądanie innych miast południa. Możliwe, że wynika to z pragnienia nasycenia wzroku każdym szczegółem Alhambry albo poświęcenia całego popołudnia wyłącznie na wdychanie zapachu kwiatów w Generalife. Nie mniej jednak cała Andaluzja ma wiele do odkrycia i zasługuje na miano imponującego dziedzictwa kulturalnego. Region ten urzekł mnie tak bardzo, że zapewne niebawem tam wrócę, żeby dokończyć moje zwiedzanie i zajrzeć tym razem do spokojnego i gościnnego wnętrza Andaluzji.
Tekst: Anna Molęda – Kompolt